Zrobiłam sobie dzisiaj na śniadanie jajecznicę z pomidorami. Po prostu ją uwielbiam! Jeśli kiedyś, z jakiegoś dziwnego powodu, wyląduję u Was na śniadanie, a będziecie chcieli mnie doprowadzić do szczytu zachwytu - to już wiecie jak ;) I nie, nie zabłądziliście, to blog o fotografii i zaraz dojdę do sedna, ale jajecznica z pomidorami ma tu swój bardzo istotny udział!
Stojąc przy patelni i wdychając ten słodkawy aromat smażących się pomidorów, zaczęłam się zastanawiać DLACZEGO tak bardzo ją lubię? Przecież nie jest to najsmaczniejsze śniadanie na świecie... Mogłabym woleć francuską bagietkę, albo włoskie cornetto... A ja nie. Jajecznicę z pomidorami.
I jest! Eureka! Znalazło się w tej głowie pełnej obrazów, smaków, wzruszeń - wspomnienie pierwszej jajecznicy z pomidorami. Jeszcze jako mała dziewczynka pojechałam do cioci w Niemczech. Tamten poranek poprzedzony był wieczorem u jej córki. Oglądałyśmy do późna teledyski, magazyny (VOGUE♥), rozmawiałyśmy. To było wszystko takie dalece inne od tego co w Polsce... A rano jajecznica z pomidorami...
Czy już jasne dlaczego tak ją lubię?
Jemy nie tylko ustami, patrzymy nie tylko oczami. Mam serce, wspomnienia, które nawet jeśli się zacierają, to żyją w tych małych rytuałach, w rzeczach. Wplątują nam się w życie...
Dlaczego o tym tutaj piszę? Bo zdjęcia są jak ta jajecznica. To coś więcej niż wypadkowa barwy, kadru, naszej mimiki. To są nasze wspomnienia. Dlatego są tak ważne.
Pomyślałam o tym wszystkim, bo napisała do mnie ostatnio znajoma, opowiadając o swoim bardzo złym doświadczeniu na sesji u pewnego fotografa. Bo był arogancki i niemiły. Zdjęcia obiektywnie są ok, ale oni patrząc na nie...
Dlatego tak ważne jest zbudowanie na sesji pozytywnej atmosfery. Drodzy fotografowie - budujemy PRZEŻYCIE - nie tylko robimy zdjęcia. To doświadczenie wbuduje się w album razem z kadrami, barwami... I niech te zdjęcia będą dla naszych klientów jak ta jajecznica...
Stojąc przy patelni i wdychając ten słodkawy aromat smażących się pomidorów, zaczęłam się zastanawiać DLACZEGO tak bardzo ją lubię? Przecież nie jest to najsmaczniejsze śniadanie na świecie... Mogłabym woleć francuską bagietkę, albo włoskie cornetto... A ja nie. Jajecznicę z pomidorami.
I jest! Eureka! Znalazło się w tej głowie pełnej obrazów, smaków, wzruszeń - wspomnienie pierwszej jajecznicy z pomidorami. Jeszcze jako mała dziewczynka pojechałam do cioci w Niemczech. Tamten poranek poprzedzony był wieczorem u jej córki. Oglądałyśmy do późna teledyski, magazyny (VOGUE♥), rozmawiałyśmy. To było wszystko takie dalece inne od tego co w Polsce... A rano jajecznica z pomidorami...
Czy już jasne dlaczego tak ją lubię?
Jemy nie tylko ustami, patrzymy nie tylko oczami. Mam serce, wspomnienia, które nawet jeśli się zacierają, to żyją w tych małych rytuałach, w rzeczach. Wplątują nam się w życie...
Dlaczego o tym tutaj piszę? Bo zdjęcia są jak ta jajecznica. To coś więcej niż wypadkowa barwy, kadru, naszej mimiki. To są nasze wspomnienia. Dlatego są tak ważne.
Pomyślałam o tym wszystkim, bo napisała do mnie ostatnio znajoma, opowiadając o swoim bardzo złym doświadczeniu na sesji u pewnego fotografa. Bo był arogancki i niemiły. Zdjęcia obiektywnie są ok, ale oni patrząc na nie...
Dlatego tak ważne jest zbudowanie na sesji pozytywnej atmosfery. Drodzy fotografowie - budujemy PRZEŻYCIE - nie tylko robimy zdjęcia. To doświadczenie wbuduje się w album razem z kadrami, barwami... I niech te zdjęcia będą dla naszych klientów jak ta jajecznica...
święte słowa !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo dobre spostrzeżenie. Nie liczą się same zdjęcia, ale wspomnienia z nimi powiązane. :)
OdpowiedzUsuń