Uwielbiam robić zdjęcia w plenerze.
Światło naturalne, jego niepowtarzalność, zmienność.
Wszystko zależy od pory roku, dnia, pogody, miejsca... Jadąc na sesję tak naprawdę nigdy do końca nie wiem jakie będą warunki. I to jest piękne.
Ludzie w plenerze też na ogół swobodniej się czują niż poustawiani na tle w studio. Łatwiej im sie rozluźnić, zacząć być sobą :) Niestety moja ulubiona pora roku trwa tak krótko! I już się kończy :(
Ale po tegorocznym lecie zostało mnóstwo zdjęć. Kiedy tylko pogoda dopisywała, starałam się biec w plener. Czy to z parami ślubnymi, czy z maluszkami - takimi jak np. Borysek, którego niedługo zobaczycie więcej na blogu.
"Niestety moja ulubiona pora roku trwa tak krótko!"
OdpowiedzUsuńniestety :-( chyba trzeba się będzie przeprowadzić do ciepłego kraju ;-)
Mieszkałam kiedyś w "ciepłym kraju" 3 lata i w lecie, nie dało się żyć, w zimę za to non stop lało... Więc już nie wiem co wolę ;)
OdpowiedzUsuńBorysek śliczny, ach ten uśmiech:) już zapomniałam jak są urocze taki maluszki... kiedy się uśmiechają;)
OdpowiedzUsuń